Witaj!
#TWT Challenge rozpoczęte – dziś dzień pierwszy. Co w nim? O
tym dlaczego warto mieć cele, i jak je priorytetyzować. Zaczniemy od
nomenklatury.
Zilustrujmy to przykładem tego zdjęcia |
Cele mogą być krótkoterminowe i długoterminowe. Czyli do
zrobienia w krótkim czasie, albo długim. Dla niektórych krótkoterminowe będą oznaczały
tyle co muszą zrobić do końca tygodnia, a dla innych – co muszą wykonać do
końca roku. Więc może załóżmy inne nazewnictwo celów.
CELE NA JUŻ
Pierwszy zakręt jaki przed nami - to co nas spotyka dziś- tu i teraz |
Są cele, których nie chcemy odwlekać już w czasie. Zabrać
się za hobby, uprawianie sportu(nie warto zaczynać od jutra!!!), czytanie
jakiejś lektury. Przy tym krótko się zatrzymam – lektura w moim słowniku
oznacza literkowane dzieło, które muszę przeczytać (dzięki szkoło!). Więc za
lekturę uznam wszystko co związane z czytaniem wymaganym do pracy, szkoły,
hobby, które chcemy uprawiać, czy z czymkolwiek innym związane, ale wymagane na
szybko. Często lekturą okazuje się dla mnie książka, której termin
wyporzyczenia zaczyna mijać, który często przekraczam dodam na marginesie. Więc
cele na już to określenie deadline’u (czyt.: ‘dedlajnu’ - korporacyjne
określenie oznaczające ostateczny, nieprzekraczalny termin wykonania jakiejś
czynności) na wykonanie tego co mamy zaplanowane.
CELE NA BLISKĄ PRZYSZŁOŚĆ
Planowane wydarzenia na następne dni, tygodnie, miesiące |
Dla przykładu – „Mam 22 lata i chciałbym przed 30 mieć żonę
i dziecko” – bliska przyszłość będzie wiązała sięz poszukiwaniem jakiejś żony,
czyż nie? Z tym jest związane zbyt wiele zmiennych, więc oddalę się od tematu
związków i przejdę do pracy. „Chciałbym awansować na kierownika w sklepie”- świetna
inicjatywa, chwała ci za to. Jednak jak chcesz to wykonać? Zajmie ci to
kilkanaście, czy kilkadziesiąt tygodni? Cel jest sprecyzowany, ale trzeba
realnie ocenić w jakim przedziale czasowym chcemy to wykonać i do jakiego worka
wsadzić. W sensie – jaki ma priorytet ten cel i czy jestem na dobrej drodze.
Osiągnięcie wysokiego poziomu we własnym hobby, zrzucenie sporej części
nadwagi, wyciśnięcie 140 kg na sztandze,
wybranie się na turniej badmintona. Krótko mówiąc :
Cel na bliską przyszłość, to taki, który determinuje nasze codzienne decyzje, a przy tym nie
jest na tyle odległy, żeby nierealnie o nim marzyć.
To moja ulubiona i według mnie najważniejsza grupa celów
czasowych.
CELE NA DALEKĄ PRZYSZŁOŚĆ
Kiedy dojedziemy do oceanu? Grom jasny wie, zbyt daleka do ocenienia przyszłość |
Dzieci, wnuki, domek z werandą, emerytura na poziomie XXXXXX
zł miesięcznie, grupa kumpli do brydża i szachów – tak daleka przyszłość, że
ludzi nawet w wieku czterdziestu kilku lat powinna przerażać. To jeszcze daleka
przyszłość, po co o niej myśleć? Skoro nie możemy do końca przewidzieć pogody
na jutro, to niech ktoś mi powie czy jest logiczne myślenie o starości? Jest
tak kolosalna ilość zmiennych w naszych czasach, że planowanie na więcej niż
dziesięć lat jest zwyczajnym fantazjowaniem. Jednak i to jest ważne, ale nie w
kontekście planowania celowego działania.
CELOWE DZIAŁANIE
Cel na niedaleką przyszłość jest najlepszy w kontekście
planowania celowego działania. Od niego wychodzą cele krótkoterminowe. Nazwane
wcześniej celami na już. Mamy pewność, że dzisiejszą pracą przyniesiemy sobie
korzyść w niezbyt odległym czasie. Może nie w kilkunastu tygodniach, ale nawet
i one wyglądają lepiej, jak myślimy perspektywicznie w niezbyt odległą
przyszłość. Celowe działanie zaczyna się więc w założeniu co chcemy osiągnąć za
kilka lat.
Bo cóż definiuje naszą teraźniejszość niż przyszłość. Nauczyciel
historii powie ci, że powinieneś znać przeszłość, żeby wiedzieć co będzie w
przyszłości. Oczywiście po części się zgadzam, jednak widzisz jak czasy się
zmieniają i to do niczego nie jest podobne w historii świata. Powszechny pokój
w krajach rozwijających się, a kraje rozwinięte walczą z komunistycznymi (niedorozwinięte
:P), albo z nierozwiniętymi. Masz teraźniejszość taką a nie inną. Nie możesz
jej ukształtować, raczej musisz odpowiednio ustawić do niej żagle. W tym
właśnie tkwi sęk.
SĘK
To jakie mamy czasy nie motywują nikogo do poprawiania
swojej rzeczywistości. Raczej wtłaczana jest młodym propaganda, że nic nie
zmienimy, będzie jak było. Relatywizuje się również waga różnych poczynań i
zachowań. Chwali się świętowanie dnia srogim upiciem, albo przygodnym seksem,
który pozwoli zapomnieć o tym w jakich czasach żyjemy. Musisz więc, drogi
trenerze, dobrze zrozumieć, że jeśli chcesz zmienić swoje ciało, swoje
podejście do pracy, pracę.. cokolwiek chcesz zmienić, musisz zmienić
nastawienie. Łatwo to możesz dostać w gębę od kibola. Nic więcej. Reszta to
ciężka praca.
Wyświechtany tekst Roberta Burneiki: „Trzeba ćwiczyć
hardkorowo” kryje w sobie istotę problemu. Nikomu nie chce się stawiać sobie
wysoko poprzeczkę i hardkorowo wyciskać każdy ciężar. W tym tkiwi sedno sprawy.
Żeby coś osiągnąć musisz wypocić wiele setek godzin. Inaczej nie osiągniesz
swoich celów. Jednak, żeby osiągać taką postawę wewnętrzną – hardkorowego koksa
– trzeba mieć przekonanie, że to co robimy jest właśnie tym co chcemy robić. Więc
znowu wracamy do punktu wyjścia.
Zadaj sobie ważne pytanie – co chcesz w życiu robić, a potem
jak sobie odpowiesz – zacznij to robić. I nie tylko po łebkach, na odwal się.
Trzeba nad tym porządnie przysiąść. Jak poczujesz, że przy tym drży ci serce,
że naprawdę jesteś zdeterminowany, że to nie jest słomiany zapał, tylko to do
czego zmierzasz – prawdziwy kurs na drodze – to startuj! Niezależnie od tego
kto by podsunął ci ten pomysł, albo jak bardzo mało popularny jest on wśród
twoich znajomych. Piękną rzeczą jest patrzeć, jak ktoś z przejęciem mówi o
swojej pasji, nie?
Dzisiejsza lekcja
Istotnym elementem pierwszego etapu jest szczerość wobec
siebie. Bardzo dobrze jest czuć, że jest się świadomym tego co chce się robić w
życiu. To nie oznacza oczywiście, że jesteś na to skazany do końca życia. Nie
jest też powiedziane, że zawsze uda się pasję przekuć w zarobek, albo sławę.
Mimo to warto wiedzieć, że wielu pasjonatów bez szkół i uprawnień – właśnie
dzięki pasji osiągnęło spore sukcesy. Więc wyobraź sobie (imagine yourself ;)
), że robisz to co zawsze chciałeś robić. Robisz to i czujesz satysfakcję.
Wyobraź sobie, że to co robisz przynosi jakąś korzyść. Robisz to coraz lepiej,
stajesz się lepszym człowiekiem, może komuś swoją pracą pomagasz, albo
motywujesz. Potem zabierz się do sporządzenia planu.
Jak sporządzić dobry plan? O tym w kolejnej części! Do
jutra!
Pozdrawiam
Rafau
PS: kliknij OBSERWUJ po prawej stronie, aby nie opuścić żadnego z moich najnowszych wpisów, i otrzymywać ode mnie powiadomienia na mailu. Jeśli Ci się spodobało - wspomnij o mnie na fejsie, albo G+ - poczuję się zaszczycony, jeśli tak zrobisz
Komentarze
Prześlij komentarz