Siemanko,
Zasubskrybowaliście mojego bloga? :) U góry jest taki przycisk,
możesz go wcisnąć, potem wpisać swój adres e-mail i nie przegapisz żadnego z
wpisów :)
Trochę o serialu MR.ROBOT. Dlaczego ten serial jest wart
zobaczenia?
FABUŁA
Choć wydarzenia serialu mocno siedzą w strukturach
korporacyjnych i hakerskich – fabuła skupia się na uniwersalnym temacie zmiany
systemu. Któż nie chciałby uczestniczyć w zmianach na świecie, żeby
skorumpowane i bezduszne firmy zostały ukarane za swoje grzechy, a żeby do
głosu doszła sprawiedliwość? Główny bohater ma silne powody do tego, aby
uczestniczyć w przewrocie przeciwko E-CORP, którą nazywa pieszczotliwie Evil
Corp, ponieważ wspomniana firma przyczyniła się do śmierci jego ojca. Nasz
bohater na dzień dobry zwraca się bezpośrednio do Ciebie, drogi widzu.
Twierdzi, że wymyślił sobie Ciebie, żeby łatwiej mu było zrozumieć co go
właściwie spotkało. Więc opowie Ci jak to się stało, że został wplątany w
bardzo duże problemy.
GRA AKTORSKA
Główny bohater urzeka od razu. Scena płaczącego Elliot'a
samotnego w domu mocno do mnie przemówiła. Wyjątkowo przekonywujący jest
również bohater grany przez Christiana Slatera (nie wiem, czy też macie takie
odczucie, ale jak dla mnie to młodsza wersja Val’a Kilmera ;) ). Ta para gra ze
sobą świetnie. Oprócz nich na uwagę zasługuje każda z drugoplanowych postaci.
Każdy świetnie wczuwa się w powierzoną rolę i zdaje egzamin bezbłędnie. Szacun
za casting.
TWISTY
Zakończenia odcinków to gra na nosie scenarzysty w stronę
widowni. Ciężko oprzeć się pokusie, aby włączyć kolejny odcinek, bo zakończenia
są wręcz irytująco zaskakujące. Nie ma w tym jednak przesady. Każdy odcinek
rządzi się swoimi prawami, ma różne tempa (oprócz godzinnego pilota, który
ilością wątków aż przytłacza i nie pozwala się oderwać nawet na minutę).
MUZYKA
Klimatyczne elektroniczne brzmienia w stylu lat 80-tych.
Cudo. Naprawdę oddaje charakter wielu scen, pozwala wybrzmieć szokującym
wydarzeniom. Niezwykłe jednak jest to jak serial posługuje się ciszą. Naprawdę
rewelacyjna robota.
WERDYKT
Nie skończyłem jeszcze tego serialu, bo upajam się tym, co scenarzyści podali w każdym jednym odcinku. Zostały mi jeszcze trzy i nie mogę się domyślić w jakim kierunku to wszystko zmierza. Bardzo ciekawy pomysł. Jest mnóstwo odniesień do popkultury. Trochę formą przypomina Fight Club z Bradem Pitem i Edwardem Nortonem.
Nie skończyłem jeszcze tego serialu, bo upajam się tym, co scenarzyści podali w każdym jednym odcinku. Zostały mi jeszcze trzy i nie mogę się domyślić w jakim kierunku to wszystko zmierza. Bardzo ciekawy pomysł. Jest mnóstwo odniesień do popkultury. Trochę formą przypomina Fight Club z Bradem Pitem i Edwardem Nortonem.
Niezależnie od finału daję temu serialowi 7,5/10. Jedyne co mam
przeciwko to niektóre zbędne sceny przemocy, które można było odpuścić. Serio,
nie może być serialu bez przemocy, przekleństw i seksu bo będzie za mało „atrakcyjny”,
albo „realistyczny”? Bez sensu.
Trzymajcie się!
Rafau
Komentarze
Prześlij komentarz