ODCINEK VIII
GDZIE STRUNA PĘKA
Zamiast jednak rzucić mi się
na szyję, złapać za nóż i starać się mnie zabić - podeszła do mnie i się przytuliła.
Z całych sił. Miałem łzy w oczach jak dziecko, które trzymało pudełko z
wymarzonym iPhone'm, a w środku znalazło czerwoną cegłę. Rozczarowanie,
zażenowanie, złość, żal, niemoc.
- Chciałam cię mieć dla
siebie! – wykrzykiwała przez łzy.
- Zatrzymuję to – pokazałem
jej wyraźnie dyktafon - jakbyś chciała mnie za cokolwiek oskarżyć. Dziś ty
stawiasz za naszą wizytę – powiedziałem i wyszedłem.
Ruszyłem w stronę mieszkania Łukasza. Otworzył i nie mógł uwierzyć, że żyję. Od pani psycholog dowiedział
się, że jestem w zamkniętym ośrodku i bez dostępu do świata realnego. Łukasz powiedział,
że po jakimś czasie zrozumieliście, że nie nadajecie się na parę, że ty
chciałaś odpocząć od związków. Mówiłaś mu, że mnie widzisz na mieście, a on
chciał ci wybić mnie z głowy. Dał mi do ciebie numer. Pamiętam, że zwykle wyłączasz
telefon na noc. Więc postanowiłem przedstawić ci fakty, jak się rzeczy mają. Dlatego to nagrywanie na sekretarkę.
Daj znać jak będziesz chciała
przesłuchać tę taśmę. Oboje zostaliśmy uznani za zaginionych. Przepadliśmy w
tej samej rzeczywistości dla siebie. A może jeszcze jest warto o nas powalczyć?
Powiedz, jeśli żyjesz, że wszystko z tobą OK. Że ja cię nie zabiłem i żyjemy w
tej wersji zdarzeń, w której możemy jeszcze być ze sobą razem.
Chciałbym
wierzyć, że nie zrobiłem nigdy nic złego, że nie zraniłem cię i jest dla nas
szansa, a spotkanie z tobą nie będzie enigmatyczna podróżą rodem z
science-fiction, w której teoria strun jest do opanowania przez nowoczesną
technologię. Chciałbym, żeby struna, po której jeszcze podążamy – była naszą
rzeczywistością. Żebyśmy byli w niej szczęśliwi. Żebyś żyła.
Po kilku dniach…
Ktoś zapukał do moich drzwi…
KONIEC.
Komentarze
Prześlij komentarz