ODCINEK IV
PRAKTYKOWANIE SZTUKI
Ty kupowałaś mi prezenty obliczone na moją uległość i
zadowolenie. Ja precyzyjnie mogłem przewidzieć czego oczekujesz, którego dnia.
Poznaliśmy się na wylot i mogliśmy się nawzajem manipulować odsuwając
zakochanie i pierwotne pożądanie gdzieś daleko. Im dalej w las tym mniej mnie
było przy tobie. Im więcej mijało czasu w tym oddaleniu emocjonalnym, ranieniu
się bez opatrywania, tym intensywniej się to jątrzyło. Jak pryszcz, nabrzmiał i w końcu pękł.
Dowiedziałem się, że Łukaszowi jest źle. Ty wiedziałaś,
że Marta nie jest święta. Gadaliśmy o tym nie raz, pamiętasz? Wykorzystując w
życiu wiedzę od mojego lekarza przekonałem go do rozwodu. Uznałem, że lepiej im
będzie osobno, niż razem. Przekonany przez własną lekarkę przystąpiłem do działania. W rozmowach z Łukaszem nie ukrywałem jak bardzo
nigdy nie lubiłem Marty. Uzmysłowiłem również jakiego błędu dokonał pobierając się z nią. Do teraz
żałuję, że tak mu powiedziałem. Ale sam też głupi, że mnie posłuchał, nie?
Ostrzegałaś mnie przed tą panią psycholog, że nie mogę
tak brać na serio jej porad życiowych. Jak absolutne prawdy, jak coś w 100% pewnego. Jednego razu wprost mi powiedziała, że
mój związek z tobą rozpadnie się tak jak związek Łukasza i Marty. Zgodnie
jednak z jej radami walczyłem o lepsze życie dla nas. Prosiłem cię, żebyś zechciała
się zmienić na lepsze. Przyciskałem tak mocno, że pękłaś.
Nic więc dziwnego, że
kiedy Łukasz, chcąc się wyżalić, poszedł do ciebie po wsparcie, to byłaś dla
niego bardziej otwarta niż dla mnie w tamtym czasie. Łukasz, kiedy wywalił mi piąchę w twarz,
był wściekły na mnie bo zniszczyłem mu małżeństwo. Ten cios niósł jednak coś jeszcze - był wściekły, że
zniszczyłem twoje życie. Straciłem dwie najbliższe mi osoby. Odeszliście wtedy gdzieś daleko.
Poczułem się bardzo zraniony. Chciałem twojej śmierci. A jak już pragniesz
czyjejś śmierci, to już nie można tego nigdy więcej naprawić. Nigdy nie
poczujesz nawet krzty miłości do kogoś, kogo tak znienawidziłeś.
Kiedy powiedziałem o tych wydarzeniach lekarce prawie
uśmiechnęła się z radości. Oczywiście smutna była na twarzy, ale w głosie i postawie jaką rozścielała przede mną było coś niepokojącego. Stałaś się wtedy
martwa dla mnie. Tak samo jak Łukasz.
Zabiłem was wtedy w mojej głowie.
cdn...
Komentarze
Prześlij komentarz