Szpital-rozdział 3

Przed rozpoczęciem polecam włączyć utwór, którego słuchałem pisząc ten fragment:

https://www.youtube.com/watch?v=MFK0yG8xG5I

ANIA
-Aaaa!-krzyknęłam przez sen. Nim sobie to uświadomiłam już tulił mnie Paweł.
-Aniu, powiedz co Ci się śniło-pytał spokojnie Paweł czekając aż do mojej głowy wróci moja świadomość.
-Daj mi chwilę, muszę iść do łazienki-przemyłam twarz i widziałam jeszcze przed oczyma ten straszny uśmiech ordynatora Kopiczko. Oparta o zlew walczyłam z myślą, aby wybiec z domu, żeby bronić Babcię Różę. Nie daruję sobie aby zginęła. A przecież moja Babcia nie jest szalona. Nie jest w wariatkowie. Po dwóch chwilach wszedł Paweł i przytulił mnie od tyłu. Przyniósł ciepło i ukojenie.
-Nie martw się już o Babcię-powiedział spokojnym ciepłym tonem głosu-wszystko z nią ok. Jutro przed pracą zajadę do niej i upewnię się, że nic jej nie robią, ok?
-Kochany jesteś- i pocałowałam go w usta.

MACIEJ
Wiecie co bardziej budzi od budzika o 8 rano? 10 na zegarku. Maciej miał gorzej, obudził się o 10 rano w kanciapie w miejscu gdzie pracował. Bez portfela. Bez kluczy. Rozejrzał się a dookoła było ciemno. Zobaczył gazę z krwią z jego nosa pod kanapą na której leżał. Myślał o łazience i Marlenie-na pewno go okradła parszywy szczurek. Wyjrzał na korytarz-jakby się nic nie zmieniło. Gdzie ja jestem-zastanawiał się Maciej. Zaczęła go boleć głowa. Bardzo intensywnie zarówno z przodu głowy jak i z tyłu. Dopiero po chwili zrozumiał, że jest noc. Przespał cały dzień i znowu jest noc. Co się z nim działo? Dlaczego tyle spał? Może mu coś podała? Przez to tak się czuje. Kiedy uświadamiał sobie to wszystko czuł jak przewracają mu się wnętrzności jakby zatańczyły do can-can'a. Po chwili zwymiotował do kosza na śmieci przy wyjściu z pokoju. Iść w prawo czy w lewo? Zachowywać się jak pracownik czy jak jeniec? Zbieg? Usiadł i zaczął się nad tym wszystkim zastanawiać. O co może w tym wszystkim chodzić. Powinien leżeć na sali, razem z innymi pacjentami. A najlepiej na oddziale chorych umysłowo.

Po chwili oprzytomniał. Wyrwał się ze snu i zrozumiał, że ma na sobie spodnie i wszystko jest tak jak było jeszcze 40 minut temu, kiedy osłabiony zasypiał. Zwymiotował-to było prawdą, trzeba było umyć pusty kosz na śmieci. Zrozumiał, że musi szybko ulotnić się z tego miejsca, żeby nie było, że naciąga pracodawcę na koszta zostając po godzinach. W kilka minut posprzątał pokoik (tak, gdyby nie mieścił się wśród szpitalnych sal, można by wziąć kanciapę za pełnoprawny pokój z telewizorem, szafką na ciuchy i półkami wypełnionymi książkami-same kryminały i opowiadania przygodowe, żeby nie było związków ze szpitalem). Poszedł do szatni, gdzie zamknięta szafka zawierała jego rzeczy i podpisał kartę pracy, którą miał przekazać na koniec miesiąca do swojego przełożonego doktora Kopiczko – ordynatora szpitala. Szedł do domu z myślą, żeby lepiej przygotować się fizycznie do nadchodzącej nocki.



ANIA
W czasie kiedy Maciej szukał ucieczki ze szpitala czym prędzej, Ania spokojnie przebudzała się w swoim łóżku i zbierała siły na rozpoczęcie nowego, ciężkiego dnia. Wiedziała, że dziś operacja ma rozpocząć się około godziny 11:00. Pamiętała, że jej mąż Paweł dziś ma ważną prezentację swoich dzieł. Szykował się paskudny dzień pełen stresów w pracy, bo oczywiście - Kaśka musiała symulować chorobę, żeby móc wziąć L4, a Gośka i Hania szykują się już do swoich ślubów. Że też los sprawił, że dziewczyny z tego samego zespołu wzięły bliźniaków za mężów, którzy obiecali sobie, że jednego dnia wezmą ślub. Szaleństwo!

Paweł już nie spał od kilkudziesięciu minut. Ogolony i ubrany w spodnie od garnituru stanął przede mną i zapytał jaki krawat powinien założyć.
-Nie jesteś zły, że nie mogę z Tobą jechać?
-Kotku, nie o to pytałem, powiedz który krawat, bo nie mogę się zdecydować-odburknął lekko podniesionym tonem.
-Weź niebieski w czarne paski. Niech wiedzą, że masz pomysłową żonę. Nie jesteś zły?
-Skąd Skarbie- uśmiechnął się o wiele spokojniejszy, jakby ta decyzja jaki krawat nałoży wyprowadzała go z równowagi już od kilku tygodni.
-Czemu? Zawsze chciałeś, żebym w takich kluczowych momentach przy Tobie była.
-Czy kiedyś w prost ci to powiedziałem?-usiadł przy moich nogach. Usiadłam i miałam jego twarz praktycznie w odległości kilku centymetrów.
-Nie, ale pamiętasz jak za pierwszym razem dałeś mi do zrozumienia, że wolałeś, żebym przy Tobie była?
-To była inna historia. Byłem wtedy młodszy i głupszy. Nie pamiętaj mi tego za złe. Rozumiem co musisz czuć teraz, napięta atmosfera w pracy, babcia Róża w szpitalu, no i wiem, że mi mocno kibicujesz i nie jestem ci obojętny. Doceniam twoje starania Anulko.
-Naprawdę?-zapytałam najsłodziej jak potrafiłam.
-Oczywiście, że tak-pocałował mnie. Tylko on potrafił jednym gestem sprawić, że wszystko rozpływało się w nierzeczywistej otchłani.

Odprowadziłam chwilę później Pawła do drzwi życząc mu udanej prezentacji. Jakąś godzinę później byłam już gotowa do wyjścia do pracy na 8:00.

Paweł poradził, żebym zajęła się pracą zamiast zamartwiała o Babcię. Tak też zrobiłam. Ledwo sobie uświadomiłam, że umieram z głodu i powinnam pójść coś zjeść jak się okazało, że zaraz kończę pracę. Zamiast więc jeść postanowiłam pokończyć swoje codzienne obowiązki i wystrzeliłam do szpitala. Wpadłam i pani z informacji bez chwili namysłu powiedziała, że babcia leży u siebie cała i zdrowa. Trochę byłam tym zaskoczona, że już mnie recepcjonistki poznają po wyglądzie.

Kiedy znalazłam się u niej, spała. Cicho zakradłam się, żeby koło niej przysiąść nie budząc jej. Po chwili zniecierpliwiona wstałam szukać jakiejś pielęgniarki. Atmosfera dookoła wyglądała znacznie lepiej niż dzień wcześniej. Postanowiłam się opanować i poczekać w końcu ktoś tu przyjdzie. Jednak z każdą chwilą niecierpliwiłam się znowu i musiałam zbierać resztki spokoju. Przejrzałam kartę pacjenta. Nie zmieniła się od wczoraj wcale. Dopiero sobie uświadomiłam, że babcia jest sama na sali – co się stało z dwoma babciami!? O nie, już za dużo tego czekania. Wcisnęłam alarm. Wył przez dwie minuty nieznośny hałas, ale nikt nie przychodził. Ja nie wiem, co one tam robią!? Jest jakiś serial o którym nie wiem?

Kiedy wychodziłam już chyba po raz setny z sali w której leżała Babcia, prawie zderzyłam się z nabiegającą pielęgniarką. Walczyli dopiero co o życie tych dwóch starych kobiet. Nie dały rady. Bardzo przepraszałam, że przeszkodziłem, ale okazało się, że po prostu sprzątają po tych starowinkach i próbują skontaktować się z rodzinami zmarłych kobiet.

-To powie mi pani, co z moją Babcią?-zapytałam wstrząśnięta i niewiarygodnie przestraszona tą całą akcją i informacjami jakie usłyszałam.
-Bardzo dobrze przyjęła obce ciało jakim jest sztuczny staw. Niestety te dwie panie nie przygotowały się tak dobrze do tej operacji i obie miały podobny problem z miażdżycą. Ostatecznie powikłania po operacji doprowadziły do śmierci. Ale Pani Róża jest okazem zdrowia, ma doskonałe wyniki. Będzie żyła jeszcze setki lat!
-Nawet pani nie wie ile znaczą dla mnie te słowa, bardzo dziękuję. Rozumiem, że już raz się wybudziła ze śpiączki, prawda?
-Tak, przebudziła się, ale wykończona po operacji zasnęła dalej.

Nie chciałam spotykać się z tym dziwnym doktorem, więc postanowiłam napisać krótki list do babci Róży i uciec stąd jak najszybciej. W międzyczasie dostałam sms’a od Pawła, że po spotkaniu z wydawnictwem, raczej dostanie pełne finansowanie swojej książki, ale to jeszcze nic pewnego. Prezentacja i rozmowy przebiegły „raczej pomyślnie”, jak określił to mój mąż. Niestety wychodząc z oddziału reumatologii napatoczyłam się na doktora Clooneya.

-Dzień dobry!- zawołałam z uśmiechem szybko i spuściłam wzrok. Niestety pan Doktor postanowił wdać się w dyskusję.
-Chyba dobry wieczór, zapada zmierzch Pani Aniu-uśmiechnął się chyląc czoła i mrugając, żebym nie odebrała tego źle-Jak wizyta u Babci? Wybudziła się?-dodał, a jego ton brzmiał bardzo doniośle. Z aktorską manierą wypowiedziane słowa zatrwożyły mnie jeszcze bardziej niż to co do tej pory przeżyłam.
-Jak to  w y b u d z i ł a!?-krzyknęłam.
-No czy obudziła się, bo zapewne śpi jeszcze, tak?-zapytał jakbym była z innej planety.
-Ale wybudza to się ze śpiączki, albo z „głupiego jasia”, a nie ze zwyczajnego snu. Przed chwilą pielęgniarka powiedziała, że po operacji się w y b u d z i ł a – starałam się artykułować to słowo bardzo wyraźnie – i poszła spać, bo jest bardzo zmęczona. O co więc do cholery chodzi, co? Pan miał dopilnować…-przerwał mi.
-Proszę się uspokoić!-ni to krzyk ni to donośna prośba. Taki apel o spokój pani nauczycielki, która nie może krzyczeć na dzieci, ale życzliwie PROSI O SPOOOOKÓJ!!!
-No więc proszę-wzięłam głęboki wdech, i powoli wypuszczałam powietrze przez spięte usta-o co chodzi?-powiedziałam już ciszej.
-Zaszło zwyczajne nieporozumienie-myślałam, że zaraz jeszcze położy palec mi na ustach, albo zagrozi naganą za zachowanie, burak jeden-oczywiście Pani Róża się wybudziła ze znieczulenia ogólnego, ale teraz śpi. Moje pytanie miało na celu ustalenie, czy już jest trzeźwa po tym co przeżyła dziś w ciągu dnia.
-Śpi nadal-burknęłam.
-To jak najzupełniej normalne-no tak, dziadu, nawijaj mi makaron na uszy dalej. Ja cię sprawdzę ty… ty…
-Halo, czy pani mnie słucha?
-Tak, rozumiem, mam się nie bać, jasne. Tylko to moja babcia, i nie chcę jej stracić-przerwałam, bo zaczęło mi zaciskać gardło. Po chwili milczenia, i stania w przejściu ze spuszczoną głową poczułam jak kładzie dłoń na moim ramieniu. Niebezpiecznie blisko szyi, to nie było pokrzepienie przyjacielskie, a ten dotyk nosił w sobie jakiś romantyzm. Wzdrygnęłam się i jak już miałam przejść do robienia sceny, wykrzykując gdzie sobie tą rękę ma wsadzić, pielęgniarka chciała przejść z noszami na kółkach, z czarnym workiem. Zapewne wynosiła jedną z tych kobiet.
-O mój boże!-zawołała pielęgniarka na nasz widok i czerwień zaczęła wypełniać jej twarz od czubka blond włosów po sam dekolt, troszeczkę przesadzony dekolt.
Ja poszłam dalej, a doktor Kopiczko, razem z pielęgniarką zostali na oddziale. Kiedy zjeżdżałam windą na dół przeszły mnie straszne myśli. Przecież w takim worku może znajdować się każda ze zmarłych kobiet, albo mężczyzn. To nie musiała być żadna z tych kobiet, ale istniało prawdopodobieństwo, że to była moja Babcia.
Postanowiłam się zakraść w holu na dole. Zobaczymy gdzie jeździcie sobie z tymi ciałami zmarłych.

W czasie kiedy Ania czekała w łazience z lekko uchylonymi drzwiami w holu na nadjeżdżającą z wózkiem blond-pielęgniarkę, Maciej zastanawiał się nad tym co oznacza odebrany przez niego sms.

Komentarze