Strach ma wielkie oczy- część 2

Boimy się straty kogoś bliskiego. Boimy się że jakaś tragedia może spotkać osoby nam bliskie. To strach przed czymś na co nie mamy wpływu. Warto szybko przy takich obawach postawić sobie pytanie: czy da się ten strach jakoś pokonać/wyeliminować? Można kształtować w sobie umiejętność przyjmowania tego co nas spotyka w życiu. To jak filtr czułości w aparacie. Jeśli czułość jest zbyt duża, wychodzi spore ziarno (tak jakby fotografia wpadła do przylepiającego się mokrego piachu) i zdjęcie jest kiepskie. 

Podobnie z wrażliwością na to co nas otacza-warto czasami w chwilach cierpienia, albo obaw o bliską osobę, tą wrażliwość przykręcić do minimum. Stajemy się nieczuli przez ten zabieg? Możliwe, ale czyż nie jest to po 1) wygodniejsze, i łatwiejsze poradzenie sobie z problemem? A po 2) – co możesz zrobić więcej niż się zamartwiać i smucić z czyjegoś powodu? Stawiam więc bardziej na powstrzymanie się od nadmiernego zamartwiania się o bliskich. Przyciszam wtedy wrażliwość jak współczynnik filtra ISO w aparacie przez co mniej widzę smutnych rzeczy. Oczywiście stoicki spokój na wszystkie spotykające nas zmiany w życiu to raczej niemożliwa postawa. W końcu zawsze coś nas zaskoczy. Jednak zbliżona do tego postawa oznacza pracę nad pewnymi cechami naszego charakteru, które pozwoliłby zachować właściwą postawę w każdej sytuacji.


Strach należy również odnieść do trudnych doświadczeń w dzieciństwie. Dziecko wychowujące się w rodzinie patologicznej, z różnymi problemami, doświadczające przemocy (nie wiem czy się ze mną zgadzacie, ale) myślę że zawsze będzie miało w sobie lęk i strach. Często taka osoba zachowuje się wprost przeciwnie do tego jak się czuje. Agresywni ludzie zaczepiający na ulicy przypadkowych przechodniów często doświadczali od najbliższych bezlitosnej przemocy psychicznej i często fizycznej. Tacy ludzie mają utrudniony proces budowania relacji z drugą osobą, i ciężko im jest zaufać. 

Świetnie oddaje to wychowywanie zwierzaków w patologii bicia i krzyków. Zacytuję tu wypowiedź koleżanki:

 „Jakiś czas temu miałam okazję pójść do schroniska i wyprowadzić na spacer pieska. Pracownicy dobrze wiedzą które zwierzaki są na tyle łagodne, żeby móc oddać je w ręce zupełnie obcej osoby. Ucieszyłam się na widok ślicznego, merdającego ogonkiem pieska, który został dla mnie wybrany. Jak się okazało, już w pierwszych minutach spaceru zachowywał się bardzo nienaturalnie. Dostrzegłam, że reaguje na każdy hałas – na głośny silnik samochodu, krzyki dzieci bawiących się na placu zabaw, czy zmianę tonu rozmowy. Momentami zatrzymywał się, kulił i trząsł. Taka reakcja, to typowe objawy strachu. Chciałam go oswoić, pogłaskać, ale kiedy się zbliżałam czułam, że jego niepokój wzrasta, czułam wyraźny brak zaufania. Wydaje się to takie oczywiste, że zwierzęta które doświadczyły przemocy, były okrutnie traktowane, porzucone, mają bardzo ograniczone zaufanie do ludzi… ale tak naprawdę przekonałam się co to znaczy w momencie kiedy sama tego doświadczyłam.”

Nie mam więcej do dodania.

Są jeszcze trzy kwestie warte poruszenia. 

Myślę że zdarza się też tak że boimy się spojrzeć w lustro, bo boimy się prawdy. Ciężko nam zaakceptować siebie takimi jakimi jesteśmy i tworzymy w sobie obraz „idealnego JA”, czyli takiego jakimi chcielibyśmy być. Po jakimś czasie zaczynamy wierzyć że tacy właśnie jesteśmy a moment spojrzenia w lustro (dosłownie i w przenośni) może być bardzo bolesny i budzić w nas lęk.

Już bardzo mały odsetek ludzi, ale znajdują się tacy, którzy odczuwają strach w momencie kiedy doświadczają czegoś dobrego, kiedy czuję się szczególnie szczęśliwi. To strach przed tym, że ten moment musi się skończyć (wiadomo że może trwać długo, ale „nic nie może przecież wiecznie trwać” jak śpiewała Anna Jantar).

Inni zaś codziennie stają przed zwyczajnymi problemami już z dozą obawy – ojej, co mnie dziś strasznego czeka – muszę zrobić pilny raport, ojej, ojej! Na pewno nie jest to zdrowe dla organizmu takie obawianie się o wszystko co nas czeka codziennie. Dla takich osób mam radę: przeanalizuj czego naprawdę się boisz, a co stanowi jedynie jakieś wyzwanie. Życie nie oszczędzi nam codziennych wyzwań i prób. Możemy podchodzić do nich albo ze skulonym ogonem i czekać jak ten zastraszony piesek na coś strasznego, ale zwyczajnie pozwolić sobie na to, że pewne nieoczekiwane wydarzenia mogą nastąpić, bo życie składa się z losowych wydarzeń. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, więc zamiast obawiać się wszystkiego, przewidujmy naprawdę istotne zagrożenia, a codzienność przyjmujmy spontanicznie.

Jak pokonać strach?

Należy zrobić jak moja Mama- zracjonalizować strach! Możesz pozostawać w swoim światku gdzie wysokość i pająki nad Tobą górują, ale zracjonalizowanie strachu pozwoli Ci przezwyciężyć go i nie pozwoli blokować życia. Jeśli więc:

Boisz się zmian-pomyśl, że od Ciebie należy jak Twoje życie będzie wyglądało. Jeśli obejrzysz się za siebie i zobaczysz, że droga wyjeżdżona przez Ciebie zawiera koleiny, to czas wziąć się za siebie. Pomyśl, że to co przed Tobą wcale nie musi przedstawiać się w ciemnych barwach. To czego nie widać, to właśnie fantastyczne w tym jakie decyzje podejmujemy. A niepodejmowanie żadnych decyzji jest tylko złudną ochroną przed brakiem bezpieczeństwa. Można podejmować rozsądne decyzje pozwalając sobie na zmiany.


Boisz się o bliskich – bądź szczery. Ta cecha uwalnia od niepotrzebnych obaw w stosunku do bliskich. Jak boisz się, że dziecko będzie nieostrożne – naucz je i obdarzaj zaufaniem. Z czasem weryfikuj to zaufanie, albo pytaj jakby się zachowało w danej sytuacji. Jeśli łączą Was szczere relacje, nie będziecie mieli o co się bać (oczywiście rodzice i tak będą się bać, choćby nie wiem jak się dziecko zachowywało). Jeśli się zaangażowałeś w związek – nie pozwalaj aby strach przed zrobieniem złego wrażenia hamował przed spontanicznością i naturalnością. Ostatecznie to z Tobą ta osoba ma później się spotykać dłużej a nie z wyimaginowanym Tobą. A kiedy już przydarzy się coś strasznego, postaraj się przygasić swoją wrażliwość.

Strach przed wieloma rzeczami można przełożyć na praktykę i poddać weryfikacji przez swój chłodny, kalkulujący rozsądek. Jeśli więc czujesz, że Twoje kompulsywne lęki, albo zwyczajny strach ograniczają Cię przed naturalnym funkcjonowaniem – postaraj się spojrzeć mu głęboko w oczy. Okaże się, że nie takie to wyzwanie pokonywać własny strach.

Komentarze