Spacer po mieszkańcach miasta
Mijam ludzi, każdy wielkim chciałby zostać,
Ruszyć w końcu z miejsca, ubrać się w nową postać.
Stary ja, do kosza idzie.
Nie jak ci co kiszą się w tym busie.
Obojętne oczy tych wszystkich dookoła,
Każdy w swoim światku żyje,
Żywot mola.
Uciekam w wyobraźni, przenoszę się w świat nikomu nieznany.
Tam mnie po ramieniu klepią, nie doświadczam zawodu ani rany.
Szare bloki, szare życie,
Nieważne wewnątrz płaszcza poszycie,
Życie w niebycie.
Trzy rodzaje ludzi można ujrzeć,
Ikar najśmieszniejszy,
myśli, że wysoko latać umie,
Nie umie.
Stary człowiek nie może,
Bo porażki smak zna i wie, że za późno,
Niby wie jak i co, ale po co,
Na próżno
Jednak zmienić coś, wymyślić, zrobić – jeszcze nie umie.
W myślach są bogami,
zrobić tyle mogli,
a może i zrobili,
Tyle, że dla innych, są tymi innymi.
Osądzających oczu mnóstwo w centrum,
Kto się za nimi kryje? Nie ważne, za późno.
Rafau Ikswoktur
Komentarze
Prześlij komentarz