Opowiedziałem grzecznie co mnie sprowadziło właśnie
w to miejsce. Z dostatecznymi detalami opowiedziałem każdą historię wraz ze
swoimi spostrzeżeniami. Na koniec, kiedy stwierdziłem, że to wszystko
doprowadziło mnie do nich widziałem taki sam wyraz twarzy jak wtedy kiedy
zaczynałem opowiadać. Ekran z ludźmi jakby zastygł, a po prawej stronie
pokazały się małe dwie pionowe kreseczki.
-Musisz teraz im powiedzieć, że nie przeprosisz za
nic i wolisz zginąć niż się do nich przyłączać-powiedziała szeptem Bożena. Wtem
do pokoju weszła Marina. Pomyślałem, że to dobry czas, żeby zaczynać.
-Ale tak nie chcę, nie chcę ginąć-spokój i
opanowanie Bożeny musiały być już na włosku w momencie kiedy czekała na moją
odpowiedź, ale jak wypowiedziałem te słowa zbladła w moment i łzy stanęły jej w
oczach. Dałbym sobie rękę uciąć, że na to zdanie Marina westchnęła z zaskoczenia.
-Głupio robisz, wszystkich nas mają już w garści.
Wszyscy wiedzą o Tobie od dwóch dni-mówiła już też przez łzy Marina.
-Serio-rozłożyłem ręce tak jak robi osoba, która
waży dwa owoce podobnej wielkości-nie widzę innego rozwiązania na poradzenie
sobie ze wszystkimi problemami świata, jak właśnie przyłączenie się do
was-zwracałem się do Bożeny.
-Ale my „serio” już tego nie chcemy. Gdybyś tylko
znał prawdę…-te serio powiedziała takim samym tonem jak ja. To się nazywa
sarkazm. Chyba.
Nagle z zatrzymanego obrazu na monitorze pojawiła
się zmiana sytuacji. Na każdym zdjęciu wszyscy byli w innym położeniu i w innym
stanie. Pierwszy czarnoskóry mężczyzna był teraz tylko w białej, przepoconej
koszuli. W sumie wszystkim jakby się za gorąco zrobiło, a ci co byli jasnej
karnacji zrobili się czerwoni.
-Proszę odczytać maila, tam ma Pani naszą
decyzję-powiedział ten pierwszy od lewej Afroamerykanin, i monitory zgasły.
-Mamy Cię odprawić do służby naprawczej, wracasz na
swoje stanowisko-powiedziała po chwili Bożena trzymając telefon przed oczyma.
Po chwili poszła w kąt, klęknęła i zawyła głośnym krzykiem.
-Już nic nie rozumiem. Co tu się
wydarzyło?-zapytałem mocno wstrząśnięty. Plan był taki, że przed komisją miałem
przyznać, że wszystko zrozumiałem i mam wydać swoich braci. Po 15 minutach od
zakończenia sygnału, który monitoruje jakiś kolega Rob’a, siedziba partii miała
się zawalić. Musieliśmy więc działać szybko.
-To wszystko poszło nie tak jak trzeba…Bożena, co
jest w mailu…- Marina jakby odzyskała rumieńce. Po chwili Bożena wstała i
przytuliła mnie bardzo mocno.
-Czekałam na ten dzień tyle lat. W końcu
człowieczeństwo zostanie przywrócone. Skoro wszystkie kraje dookoła
skapitulowały, a władzę objęły znowu władze ludu, będziemy mogli skończyć z tą
całą propagandą i truciem ludzi!
-No ale co z ONZ?
-To zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe, daj mi to
przeczytać!?-rozemocjonowana Marina płakała ale sama nie wiedziała dlaczego. Po
przeczytaniu wiadomości podskoczyła do góry i zaczęła machać rękoma we
wszystkie strony.
-Bożena, co z całym ONZ’tem?
-Z nimi pewnie trzeba będzie się rozprawić na końcu.
Na razie w celu są ostatnie kraje zniewolone przez system. Twoim pierwszym
celem będą Włochy, już widzę, że możesz zostać tam posłany bez żadnych
wątpliwości. Jesteś genialny Robert!
-No ale ma być wybuch…-jak to powiedziałem obie
jakby zastygły w emocjach.
-Jaki do cholery wybuch?
-Uciekajmy stąd, bo to wszystko ma się zaraz
zawalić. Ile tu jest teraz pracowników w budynku?
-Tylko my,
chodu!-krzyknęła Marina, a ja byłem tak roztrzęsiony, że ledwo zdołałem
pobudzić skostniałe nogi do biegania.
Zanim wydałem rozkaz, żeby uruchomić zapalnik
niszczący budynek ONZ w Olsztynie, przyszły mi na myśl słowa zapisane przez
Barta:
„Zaufaj tym urzędasom, oni wszyscy mają już po
dziurki w nosie tego systemu. Raportowanie, zdawanie sprawozdań z tego co
między sobą nazywają neo holocaustem gojów, to dla nich też mordęga. Wyobraź
sobie, że mają choć w kilku procentach takie samo spojrzenie jak my, jak muszą
cierpieć egzekwując, zabijając i będąc sami powoli zabijani przez cały ten
układ. Jestem przekonany, że nam pomogą.”
-Wstrzymaj wybuch. Stop! Odwołuję rozkaz!-Zacząłem
krzyczeć, ale było już za późno.
Odliczanie trwało na
ekranie monitora. 5,4,3,2……..1. Zadudniło w pobliżu. Wystrzeliłem z busa jak z
procy. Prowizoryczna baza w samochodzie dostawczym stała jako opuszczony
gruchot na podwórku. Podobno kiedyś mieściło się tu przedszkole-bardzo małe
dzieci tu przychodziły się uczyć i bawić. Miałem do przebiegnięcia jakieś 800
metrów, ale już z daleka zauważyłem, że biegną trzy osoby. Kiedy do nich
przybiegłem trwała jakaś bardzo ożywiona dyskusja.
Gruchnęło tak głośno, że zatkało nam uszy, a ziemia
się zatrzęsła. Na szczęście byliśmy już w bezpiecznej odległości. Nie mogłem
dłużej czekać.
-Jak to wszystkie kraje. Ile krajów na świecie się
zbuntowało a ile jeszcze zostało?
-Ta śmieszna maskarada jaką urządzili to byli
Niemcy, którym raportowaliśmy przebieg naszej działalności. Napisał w
wiadomości:
„Gratulujemy uwolnienia od tego kłamstwa. Budźcie
ludzi jeszcze więcej, albo pożałujecie. Kraje całego wschodu-Japonia, Korea,
Chiny, Rosja, Australia, Izraelskie Królestwo Zjednoczone, i większość Afryki.
Zostały tak naprawdę nieliczne kraje Europy centralnej i zachodniej, no i cała
Ameryka. Cieszcie się, bo to początek czegoś dobrego. O wyniku sprawy prosimy
poinformować nas drogą standardową. Dopóki się nie przyłączycie nie przekażemy
żadnej informacji do Włoch, którym raportujemy wyniki naszej strefy EURO CENTROWSCHÓD.”
-Czyli to koniec wojny, tak?
-Tak!-kiedy znowu Bożena wybuchnęła śmiechem i
rzuciła mi się na szyję zobaczyłem Rob’a. Był mocno zdezorientowany tym co
zastał.
-Robert Werbowy we własnej osobie-Stefan grał
pewnego siebie i zaczął klaskać w dłonie-brawo! Bravissimo!
-Belle italiano - odpowiedział Robert, który nie
zwolnił kroku i szedł skuć ręce Stefana. Kiedy już siedzieli przy jednym stole
wszyscy czterej: Jola, Błażej, Robert i skrępowany Luigi pan Minister, odezwał
się ponownie-Widzisz Stefan, co to niewola?-na to pytanie zaczął bardzo się
rechotać.
-Sprawa jest prosta panie kolego-Błażej przechylił
trochę głowę i spojrzał Stefanowi prosto w oczy. Na ten wzrok Stefan popuścił
trochę w spodnie-nie jesteś zwierzęciem. Nie zabijamy też dla sportu, więc
najprawdopodobniej przeżyjesz. Jednak nie będzie to na Twoim układzie. Ani w
sumie na żadnym innym, tylko na naszym układzie. Te informacje, z którymi się
zapoznałeś są sfabrykowane. Sam się zastanawiałem jak to wysyłaliśmy parę
tygodni temu czy się nie poznasz na tym głupim raporcie.
Stefan jeszcze był pod ogromnym wrażeniem tego co
usłyszał i zobaczył. Trójka ludzi trzymała go tam gdzie nie lubił, żeby
ktokolwiek go trzymał. Czuł się ograniczony jak schwytany lew w klatce. Dopiero
co swobodnie hasał pomiędzy „śpiącymi”, a teraz widzi przed sobą pewnych
siebie opryszków, którzy wyglądają jakby mówili prawdę.
-Planujemy zrobić tu totalną rozróbę-odezwała się
krwisto czerwonowłosa dziewczyna-co nie Robert?
-Oj będzie się
działo-Robert przycisnął dłonią głowę Stefana do stołu-nie chcesz naprawdę nam
potowarzyszyć?-cała trójka zaczęła głośno się śmiać, a Stefanowi puściły już
wszystkie zawory i zsikał się i rozpłakał jednocześnie.
Zanim wyjechaliśmy z Olsztyna Błażej zapytał mnie
czy pamiętam
coś z dzieciństwa. Kiedy opowiedziałem mu o moim śnie, powiedział,
że wie jak mi pomóc. Zaprowadził mnie do jakiejś piwnicy w śródmieściu Olsztyna i zostawił tam samego. Było
tam łóżko, tablica korkowa z poprzypinanymi jakimiś zdjęciami i notatkami i
naprawdę dużo książek. Wszędzie unosił się kurz. Przy biurku koło łóżka stało
staroświeckie krzesełko. Na biurku obok dużego monitora stała lampka, a pomiędzy
klawiaturą i myszką leżała jedna książka. Jej tytuł to: „Prawda-czym jest, jak
ją znaleźć”.
Koniec Tomu I
PS:czekajcie na wydanie w PDF wersji książkowej, a już za miesiąc zupełnie nowa seria.
PPS: ...do Miasta Marzeń jeszcze wrócimy!
Komentarze
Prześlij komentarz