Miasto Marzeń-część 6

Dopiero sobie uświadomiłem, że płaczę i nie potrafię wydać z siebie dźwięku. Zaciśnięte gardło rozrywa dopiero kaszel, który ratuje mi życie. Jak już opanowałem się ze spazmatycznych jęków i kaszlu, opowiedziałem co się dzieje.
-Bart mówił, że ten Robert to ostatnia nadzieja na to że się zmieni wszystko w Olsztynie. Można jeszcze wszystkich uratować jak się zrobi taki rozpiernicz, że dowie się o tym ONZ. Rozumiesz?
Kiwam głową i dumam. Mój jedyny przyjaciel kontaktował się w ostatnim czasie z naszymi wrogami. Musiało być kiepsko.
-Oprawca poszedł do swojego mieszkania na górze.
-Jak wyglądał?
-Łysy, wysoki jak drzewo i wychudzony, jakby na obiad zjadał tylko śliwkę.
-Znam go. To nie jest zastępca Werbowej? Diany Werbowej, tej od Roberta-ściszała głos, a coś w jej głowie zaczęło silnie pracować. W oczach widać było jak przelicza jakieś cyferki.
-Nie wiem! Bart uznał, że przekaże mi całą wiedzę, jak już będzie wiedział, że dla niego nie będzie już żadnej szansy.
-Jakie jest prawdopodobieństwo, że tu mieszka...-z zamyślonej kobiety nagle zmieniła się w histeryczkę w kwiecie wieku. Zerwała się na równe nogi i pobiegła na górę. Albo mi się wydawało, albo po drodze rzuciła do mnie tekst w stylu: "Ty idioto". Ale pewny nie jestem.
Pobiegłem za nią na górę do pokoju Bartka. 
Czyli te tabletki nie są dla specjalnie chorych. To są faktycznie szczepionki na to co ja rozpylam codziennie w pracy! Dodatkowo to co spożywają wszyscy to trucizna, która zapewnia najpotrzebniejsze minerały do przetrwania, ale też skutecznie osłabiają organizm, żeby cały czas walczył o przetrwanie. Jak dobrze, że posłuchałem tej kartki, którą dostałem w książce, i zwymiotowałem wtedy tą tabletkę! 
Tylko jaką kopertę ja mam dać policjantowi w nocy? Zastanawiałem się po przeczytaniu wszystkich kartek regulaminu przebudzonych gdzie mam znaleźć kopertę z pieniędzmi? Ile tych pieniędzy miałoby być? Siedzę w łazience od dobrych 45 minut. Zmarzły mi kolana i próbuję zapamiętać wszystkie zasady. Przypomniało mi się, że przecież czytałem jak ułatwić sobie zapamiętywanie. Wystarczy coś ciągle sobie powtarzać. Informacja często przechodząca przez dany obszar połączeń będzie dzięki temu większa i szybciej ją zauważę, kiedy będę chciał sobie o niej przypomnieć. Więc postanowiłem zabrać się do ponownego czytania tego co mi dał Rob. Zaplanowałem, że tabletki schowam sobie do skarpetek. Tam mi nikt nie zajrzy! Idę do żony i dzieci jutro rano. Zwykle zaczynaliśmy dzień od spaceru po parku. Potem mielibyśmy czytać dzieciom książki. W okolicach obiadu będziemy wychodzić albo do baru na północy, albo na południu. O tym zwykle decydowało to gdzie później moja żona będzie pracowała. Wracam sam z dziećmi do domu, a ja widzę się z nią dopiero w niedzielę. 
Byłem na początku spięty, ale moja żona szybko mnie zapytała czy coś mi się stało. Powiedziałem, że nie. Jestem wstrząśnięty jedynie śmiercią doktora. Tego dnia tam byłem-w laboratorium. I tak spożywaliśmy grzecznie razem tabletki, chodziliśmy jak zwykle. Przez jeden tylko moment poczułem na sobie dziwny uśmiech na twarzy mojej żony. Podobnie jak ledwo dostrzegłem Roba w bibliotece, tak teraz malutką częścią oka widziałem, że moja żona obdarza mnie uśmiechem. Dopiero do mnie dotarło, że ona jest taka jak ja. Przebudzona, a sama tkwi w przekonaniu, że jestem tym śpiącym, i dba na dodatek, żeby jej dzieci trwały w tym stanie dalej. Ma ogromną odpowiedzialność za ten cały projekt i wcale jej nie zazdroszczę. Tylko czemu się do mnie uśmiecha? Może ona czuje do mnie miłość?
Później było jak zwykle. Poszliśmy do baru na południu, i tam się rozstaliśmy. Nagle wstała od stołu, pocałowała każde z dzieci w czoło a mnie w policzek, i powiedziała: do zobaczenia w niedzielę Robaczki. Tyle stresów na nic. Dzieci były smutne i postanowiłem im nie dawać więcej powodów do smutku. Zamiast wieczorem się uczyć korzystaliśmy z konsoli i graliśmy w gry logiczne. Sprawiło im to sporo frajdy. Przed snem wyciągnąłem z zapasowych skarpet tabletkę i połknąłem w łazience. To było dziwne uczucie. Ostatnią tą specjalną tabletkę wziąłem rano. Do tej pory przyjąłem 3 standardowe, te ogłupiające tabletki razem z żoną i dziećmi. I pod koniec dnia czułem się trochę znużony, jednak jak wziąłem znowu tą specjalną tabletkę to jakbym dostał zastrzyk energii. Poszedłem spać tak samo niespokojny o jutro jak wczoraj, ale jakby łatwiej było to wszystko poukładać w głowie. Miałem jeszcze mniej niepokoju następnego dnia. 

Dzieci były grzeczne a nic niespodziewanego się nie zadziało. Jakże się myliłem sądząc, że niedziela z żoną będzie równie spokojna!

Komentarze