Kiedy
odchodził pomyślałem, że to jakieś szaleństwo. Ufam Bartkowi jak własnemu
bratu, ale to co zaplanował dla tego dziwoląga to jakiś kosmos. Dlaczego wybrał
akurat jego na kolejnego przebudzonego. Skąd wiedział, że od razu chwyci
przynętę i tak szybko się zasymiluje do nowych warunków? I dlaczego u diabła
nie chciał mi nic więcej o nim powiedzieć. Otoczył go jakąś aurą tajemniczości,
przez co bardzo się bałem co będzie dalej. Standardowe procedury powinny dla
niego wystarczyć.
Poszedłem się przebrać i skończyłem na dziś pracę. Udając
szarego przechodnia zastanawiałem się nad tym co wydarzyło się przez te ostatnie 25 lat
w tym mieście. Mam zaledwie 30 lat, ale tak nie powinno funkcjonować
życie nikogo. Wszedłem do domu, pokazałem się telewizorkowi, i zjadłem przy nim
grzecznie nowe tabletki. Farsa, którą odstawiam za każdym razem kiedy wrócę do
domu jest takim nawykiem, że tylko jako przebudzony wiem, jaki jest dziwny i niedorzeczny. Ale
jako zombiak, byłem w takiej samej nie wiedzy. Każdy dookoła się truje i ledwo
dycha, a na dodatek cieszy się z komfortowych warunków w jakich żyje. Idąc do
łazienki, żeby móc w końcu posłuchać muzyki dotarło do mnie, że zapomniałem mu
dać jeszcze koperty. Poczułem jak krew gromadzi się na twarzy dając jej
niebywale buraczany kolor, szczególnie, że jestem rudym bladym jegomościem. Jak
mogłem dać plamę akurat przy nim! Wszystko przez Jolkę. Gdyby o niej nie wspomniał na pewno bym sobie uświadomił, że czegoś mu nie dałem. Idąc na wieczorne
czytanie będę musiał zboczyć do Bartka i powiadomić go, o tym, że ze strony
Roberta, będzie totalna improwizacja. Jak dobrze, że będę mógł trochę wyciszyć
buzujące nerwy przyjemnym brzmieniem gitary.
Idąc
zastanawiałem się jak zachowa się Robert, jak policja rozpozna go i będzie
chciała od niego kasę. Myślałem też co może być w nim wyjątkowego. Jest ode
mnie sporo starszy, mógł mieć niezłego farta, że znalazł się w gronie
pozostawionych do udziału w projekcie. Może najwięcej pamiętać z poprzedniego
systemu. Poszedłem do domu Bartka, ale tam go nie zastałem. Zaryzykowałem
wtargnięcie do piwnicy. Schodząc po schodach, minąłem się z wysokim chudym okularnikiem, który nie miał
ani jednego włoska. Poczułem coś dziwnego kiedy przechodziliśmy obok siebie.
Postanowiłem uzbroić się w czujność otwierając drzwi do piwnicy Bartka. Bartek
leżał pobity na podłodze, na środku pustej jak niezamieszkany pokój piwnicy. I
wtedy usłyszałem jak łysol się śmieje.
Nie oddycha. Kiedy próbuję uciskać serce
słyszę jak żebra łamią się w kolejnych miejscach. Jest zdeformowany i połamany
na kawałki. Łysol mógł go tłuc nie wiedząc jak sprawdzić czy żyje w ogóle.
Kazali mu pewnie go bić przez 40 minut wszystkim i wszędzie. Na każdym kawałku
skóry widać tylko sińce w różnych odcieniach fioletu i żółci. Przerażony
zacząłem sapać i krztusić się. Co teraz? Pierwszy raz ktoś postanowił tak ostro
rozprawić się z przywódcą naszego szczepu buntu. Ciekawe co z Mariną. Jeśli to
już koniec buntu? Jeśli ktoś odkrył zarówno nas jak i ludzi Mariny . Musimy
zacząć szybko działać. Może Robert to rzut na taśmę. Słyszę jak kobiece obcasy
biegną w stronę piwnicy, w której klęczę nad Bartkiem i po chwili wpada do pomieszczenia. To Marina.
-Rob?! Co się
stało?
Komentarze
Prześlij komentarz