Drodzy Czytelnicy,
dziś podzielę się moją ogromną pasją budowaną przez mojego tatę od dzieciństwa-to seria STAR WARS. Co jest w tej serii tak niesamowitego, że gromadzi tak ogromną rzeszę fanów? Dlaczego jest to film inny niż wszystkie?
Jeśli nie znacie serii, albo wiecie o niej niewiele to jest mi bardzo przykro, ale osoby, które choć trochę znają zarys fabuły myślę, że zrozumieją przekaz.
Najbardziej ze wszystkiego podoba mi się konflikt dobra ze złem. Sam motyw rycerzy i oprawców jest genialny. Jedi i Sithowie od zawsze toczyli bitwę o wpływy w galaktyce. Większość poznała historię w momencie kiedy ci dobrzy byli gnębieni przez złych i tak epizody IV, V i VI opowiadają jak zapomniani Jedi odradzają się przez potomka Dartha Vadera. Czy faktycznie jednak jest to spektakularny sukces Jedi w VI epizodzie? Nie wiem i tym bardziej nie mogę się doczekać VII epizodu "Przebudzenia Mocy". Jednak kwintesencją tej batalii dobra ze złem widać w
epizodach I-III, które przedstawiają historię Anakina Skywalkera, który zamienia się z prawego Jedi w okrutnego lorda Sithów-Lorda Vadera.
To jakie dylematy miał Anakin są bliskie chyba wszystkim nastolatkom i chłopakom wchodzącym w dorosłość. Jeśli dodamy do tego skrzywienie przy wychowywaniu, zabrany od matki, targany niewłaściwą miłością do starszej kobiety i ubóstwiany za swoje zdolności przez swojego mentora-Obi Wana, łatwo można się domyślić, że chłopak popadnie w dumę i nie utrzyma się długo na drodze jasnej strony mocy.
Warto też zauważyć, że Anakin przez cały czas miał chwilę na zastanowienie się jaką decyzję podejmie. Zazwyczaj dochodziło do umoralniającej rozmowy z mistrzem, w której dostrzegał błąd w swoim myśleniu, jednak pozwalał sobie na coraz gorsze uczynki. Dla mnie ta historia to lekcja, że nigdy złe postępowanie, nie bierze się z znikąd. Najpierw pojawiają się myśli, potem im więcej myślimy pojawiają się uczucia. Haos w uczuciach i brak rozsądku prowadzi więc do zguby-tak jak zgubny los spotkał Anakina, który w starciu z Obi-Wanem swoim mistrzem (zawsze będę uważał, że ich walka na miecze świetlne jest najbardziej epickim starciem tytanów w historii kina) jest pokonany i kończy w stroju, który podtrzymuje mu życie. Jednak co niezwykłe pod koniec swojego życia ratuje Luka-swojego syna. Okoliczności w jakich to robi pokazują tylko siłę muzyki, napięcia stworzonego przez poprzednie sceny (mowa tu już o VI epizodzie...). Ten ostatni dylemat maluje się na jego niezmiennej masce-aż krzyczy, że jest rozdarty na pół- i podejmuje właściwą decyzję.
Muzyka z tej serii, która towarzyszy mi przez całe życie również jest mega podniosła i inspirująca. Zwrócę tylko uwagę na ostatnią scenę z IV epizodu, kiedy Luke, Han Solo i Chewbacca idą przez salę tronową i leci ten marsz-majstersztyk! To jest marsz tak podniosły i pokazujący chwilowe zwycięstwo, z którego się trzeba cieszyć, lecz trwa tylko 4 minuty i potem jest już klasyczny STAR WARSowy rytm, który mówi-to nie koniec, trzeba jeszcze kilka batalii stoczyć. Mogę jeszcze dodać, że urozmaiceniem jest muzyka, która leci podczas akcji na planecie ENDOR, albo słynna Cantina Band na MOS EISLEY.
Można jeszcze w nieskończoność mówić o rozległym wszechświecie, mnóstwie galaktyk i różnorodnych planet, wraz z jeszcze bardziej różnorodnością gatunkową. Przy tym wszystko jest przedstawione z taką precyzją i pewnością, że jesteś w stanie uwierzyć, że tak może być na innych planetach. Opowieść jest zarówno pasjonującą przygodą do galaktyki daleko daleko stąd, jak i emocjonujące potyczki i trudne decyzje bohaterów, które czynią z Gwiezdnych Wojen moją ulubioną serię.
Dzięki za uwagę i pozdrawiam
Rafau
PS: "jeśli nie obejrzysz wszystkich 6 epizodów raz na 3 lata-ciemna strona mocy zwycięży..."
dziś podzielę się moją ogromną pasją budowaną przez mojego tatę od dzieciństwa-to seria STAR WARS. Co jest w tej serii tak niesamowitego, że gromadzi tak ogromną rzeszę fanów? Dlaczego jest to film inny niż wszystkie?
Jeśli nie znacie serii, albo wiecie o niej niewiele to jest mi bardzo przykro, ale osoby, które choć trochę znają zarys fabuły myślę, że zrozumieją przekaz.
JESZCZE TYLKO 5 DNI |
epizodach I-III, które przedstawiają historię Anakina Skywalkera, który zamienia się z prawego Jedi w okrutnego lorda Sithów-Lorda Vadera.
To jakie dylematy miał Anakin są bliskie chyba wszystkim nastolatkom i chłopakom wchodzącym w dorosłość. Jeśli dodamy do tego skrzywienie przy wychowywaniu, zabrany od matki, targany niewłaściwą miłością do starszej kobiety i ubóstwiany za swoje zdolności przez swojego mentora-Obi Wana, łatwo można się domyślić, że chłopak popadnie w dumę i nie utrzyma się długo na drodze jasnej strony mocy.
Warto też zauważyć, że Anakin przez cały czas miał chwilę na zastanowienie się jaką decyzję podejmie. Zazwyczaj dochodziło do umoralniającej rozmowy z mistrzem, w której dostrzegał błąd w swoim myśleniu, jednak pozwalał sobie na coraz gorsze uczynki. Dla mnie ta historia to lekcja, że nigdy złe postępowanie, nie bierze się z znikąd. Najpierw pojawiają się myśli, potem im więcej myślimy pojawiają się uczucia. Haos w uczuciach i brak rozsądku prowadzi więc do zguby-tak jak zgubny los spotkał Anakina, który w starciu z Obi-Wanem swoim mistrzem (zawsze będę uważał, że ich walka na miecze świetlne jest najbardziej epickim starciem tytanów w historii kina) jest pokonany i kończy w stroju, który podtrzymuje mu życie. Jednak co niezwykłe pod koniec swojego życia ratuje Luka-swojego syna. Okoliczności w jakich to robi pokazują tylko siłę muzyki, napięcia stworzonego przez poprzednie sceny (mowa tu już o VI epizodzie...). Ten ostatni dylemat maluje się na jego niezmiennej masce-aż krzyczy, że jest rozdarty na pół- i podejmuje właściwą decyzję.
Muzyka z tej serii, która towarzyszy mi przez całe życie również jest mega podniosła i inspirująca. Zwrócę tylko uwagę na ostatnią scenę z IV epizodu, kiedy Luke, Han Solo i Chewbacca idą przez salę tronową i leci ten marsz-majstersztyk! To jest marsz tak podniosły i pokazujący chwilowe zwycięstwo, z którego się trzeba cieszyć, lecz trwa tylko 4 minuty i potem jest już klasyczny STAR WARSowy rytm, który mówi-to nie koniec, trzeba jeszcze kilka batalii stoczyć. Mogę jeszcze dodać, że urozmaiceniem jest muzyka, która leci podczas akcji na planecie ENDOR, albo słynna Cantina Band na MOS EISLEY.
Można jeszcze w nieskończoność mówić o rozległym wszechświecie, mnóstwie galaktyk i różnorodnych planet, wraz z jeszcze bardziej różnorodnością gatunkową. Przy tym wszystko jest przedstawione z taką precyzją i pewnością, że jesteś w stanie uwierzyć, że tak może być na innych planetach. Opowieść jest zarówno pasjonującą przygodą do galaktyki daleko daleko stąd, jak i emocjonujące potyczki i trudne decyzje bohaterów, które czynią z Gwiezdnych Wojen moją ulubioną serię.
Dzięki za uwagę i pozdrawiam
Rafau
PS: "jeśli nie obejrzysz wszystkich 6 epizodów raz na 3 lata-ciemna strona mocy zwycięży..."
Komentarze
Prześlij komentarz