Opowiadanie Pierwsze
Kiedy wychodzę, jest
ciemno jak w nocy. O ludzie! Znowu pada. Zdążyłem zmoknąć aż do majtek w
trakcie kiedy walczyłem z parasolką żeby ją rozłożyć. Okazało się jednak, że ją
połamałem. Przechodząc koło śmietnika włożyłem ją do środka obok innych
pozostawionych parasolek pewnie z wcześniejszej zmiany. Idę do pracy i będę
zmarznięty już do szpiku jak tam dojdę, a nawet jak to przeżyję to umrę stojąc
tam przez cały dzień. Co za przeklęta pogoda! Przecież miało być już ładnie,
już wiosna miała przyjść ze słońcem i pozytywnym zapachem świeżości a jest
dalej smród i smutno jak w umieralni. Patrzę na ludzi dookoła. Każdy kogo mijam
ma zagryzione zęby i czeka aż zacinający deszcz przestanie wyżywać się na nas
biednych ludziach.
Kiedy podchodzę do sklepu
w którym pracuję czuję się tak samo jak ostatnio kiedy mnie pobili pod samym
domem. Ból w żołądku jest na tyle irytujący, że aż prawie wymiotuję. O zgrozo,
idę tam na dodatek na własne życzenie. No w sumie gdyby nie kredyt, gdyby nie
myślenie: „na co mi studia” i przeświadczenie: „lepsza taka praca, niż żadna”
to pewnie bym tu nie wracał niemal codziennie. Sklep meblowy jest otwarty cały
tydzień. Ja pracuję na 12 godzinne zmiany. Jedyne co jest fajne to przerwa
obiadowa, jednak i ta przestaje cieszyć, kiedy odechciewa się żyć.
Mam dosyć tego świata.
Wszystko zależne od zasranych pieniędzy. Od lat za te same pieniądze
pomagam ludziom wybrać możliwie najdroższe zestawy mebli, żeby mnie nie
wywalili na zbity pysk. Żona powtarza, że mnie zostawi jak nie odbijemy się w
końcu od długów i wyjdziemy na prostą. Odechciewa się do niej wracać. Może to
ja powinienem ją zostawić, bo tylko by wydawała pieniądze na swoje błyskotki.
Mogłaby z tej swojej firmy przynosić trochę większe pieniądze. Nic się nie
układa, zarówno z nimi, jak i z teściami. Nawet ze swoimi rodzicami się przez
nią pokłóciłem. Brakowałoby, żebyśmy jeszcze dzieciaka mieli i na niego
wydawali to czego nie mamy. Pieniędzy.
Znowu szef się
przyczepił, dlaczego odpuściłem sobie wychodzące ze sklepu małżeństwo. Zdziwił
się jak mu powiedziałem, że rozmawiali, ile oddać trzeba na komornika, i spłatę
innych długów, a na co mogą sobie pozwolić wybierając stolik do mieszkania.
Wyobrażam sobie, że nie mają w domu zbyt wielu mebli a naciąganie ich na meble
z lepszego drewna było bez sensu. Co usłyszałem w odpowiedzi? ‘Nie jesteś
szpiegiem, żeby zaglądać im w portfel tylko jesteś pijawką, która wysysa to co
im zostało, rozumiesz?’ Nie, ale taka wola szefa, z nią się zawsze zgadzać
trzeba.
Patrzę na szczęśliwe
pary. Na starsze małżeństwa. Młodych metroseksualnych panów, którym ze spodni
wystają iPhone’y, iPad’y, i iWszystkoinneztejfirmy. Drapią się po modnych
brodach i myślą na co przeznaczyć 1% ze swojej wypłaty i może kupią sobie
szklany ozdobny wieszak za 1500 zł. Dziewczynom się podobają przecież takie
gadżety. Jak ja bym chciał mieć tyle hajsu. Ale nie mam i chce mi się
wszystkich tych srających wyżej od siebie gości okraść przynajmniej z połowy
tego co mają. Przecież i tak nie zbiednieją.
W klimatyzowanej hali
czuję jak mokre majtki krystalizują się z mrozu. Pod koniec ciężkiego dnia
czuję zatkany nos i kicham. Szef tylko pogroził palcem, żebym nie pomyślał o
chorowaniu przez następne dni. Te niewolnictwo mnie wykańcza. Teraz droga
powrotna. Co prawda aktualnie nie pada, ale wilgoć przeszywa wszystkie moje
kości i skórę ze zdwojoną siłą. Robię się słaby. Jest mi tak obojętne wszystko,
że myślę, czy nie rzucić się pod samochód…
Opowiadanie Drugie
Kiedy wychodzę jest
jeszcze ciemno. Trochę smutno, że opuszczam ciepłe łóżko, w którym przed chwilą
leżałem ze swoją Żonką, ale trzeba iść do pracy. Mmm, jak przyjemnie pada
deszczyk. Dawno nie padało. Patrzę na bladozielone trawniki, i myślę, że gleba
z ulgą przyjmuje orzeźwiający opad. Życiodajna woda nadaje tej chwili
wyjątkowej urody. Patrzę na zielone drzewa i krzaki, i próbuję poczuć się jak
one wchłaniając spadającą wodę, która z małego skromnego opadu zamienia się w
ulewę. Nawet nie próbuję rozkładać parasola. Przyjmuję wodę tak jak reszta tego
kawałka świata. Z radością witam kolejny dzień życia, dziękując Bogu, że mogę
się nim cieszyć na tyle sposobów.
Podchodzę do pracy i
czuję radosne mrowienie w żołądku. Uwielbiam swoją pracę! Jedyne na co mogę
narzekać to płaca, ale to drobny szczegół. Podczas doradzania klientom jakie
meble powinni sobie kupić poznaję tyle inspirujących historii, że kiedy
wieczorem siadam do pisania, naprawdę mam głowę pełną pomysłów! Piszę co prawda
do szuflady, ale moja żona wierzy, że niebawem wydam książkę, nad którą pracuję
już ładne kilka lat. Cieszę się, że mam żonę, której co prawda doskwiera to, że
mieszkamy na stancji, chciałaby więcej pieniędzy na lepszej jakości ciuchy i
biżuterię, ale nie skupia się na tym zbyt mocno. Cieszy się ze wspólnego życia
ze mną i na prawdę ją za to kocham.
Uwielbiam ten świat. To
jak bardzo się różnimy jest fascynujące! Mój szef na początku sprawiał wrażenie
bardzo obcesowego, jednak postanowiłem go poznać trochę lepiej. Okazało się, że
tak jak ja jest fanem Gwiezdnych Wojen, i mamy razem iść na najbliższy seans
całej trylogii grany w naszym kinie. Bardzo go też szanuję, bo rzetelnie
wykonuje swoje obowiązki i profesjonalnie podchodzi do tego czym się zajmuje.
Mógłby choć raz w ciągu dnia się uśmiechnąć, jednak czyni to tylko jak wspomnę
coś o Gwiezdnych, albo powie coś o swoim synu, piłkarzu. Jednak codziennie nie
udaje mi się do nich nawiązywać, więc i nie ma powodów do uśmiechania się
codziennie. Teraz tak pomyślałem że byłby to niezły challange, żeby codziennie
coś mu podrzucać, żeby się uśmiechną. To przecież nie wiele…
Kiedy patrzę na naszych
klientów czasem jest mi ich szkoda. Znajdują się niekiedy w bardzo kiepskim
położeniu. Staram się wtedy wspomóc im jakimś miłym słowem, albo poprawić im
dzień. Pamiętam moją dewizę z podstawówki-nie chcesz, żeby inni zmienili
ciebie? Zmieniaj innych! Ta mądra rada mamy sprawia, że codziennie mam raczej
udane dni. A jak patrzę na tych bogaczy, którzy proszą o droższy mebel, choć
zrobiony z tych samych, a nawet często gorszych komponentów, ale po prostu
markowych, to jest mi smutno. Ciekawe jaki brud kryje się na tych wszystkich
pieniądzach. Szkoda na tym się w sumie skupiać. Pewnie im ma więcej tych mebli
i rzeczy, tym więcej czasu poświęca na ich pielęgnację niż tego są warte.
Pewnie życia wewnętrznego to on bogatego nie prowadzi. A można tyle fajnych
rzeczy robić, niż karierę swoją budować!
Cieszę się, że kończę już
dzień. Umówiłem się z Żonką, że po mnie przyjedzie i pojedziemy na basen.
Fajnie tak aktywnie spędzić popołudniu czas dbając o sylwetkę i związek
jednocześnie. Pijąc winko w mieszkaniu opowiedziała o swoim kiepskim dniu w
pracy, a kiedy się rozpłakała, i ją przytuliłem poczułem ciepło na sercu.
Dobrze, że siebie mamy nawzajem. Super jest żyć wiedząc, że ktoś cię doskonale
rozumie i chce twojego dobra. Nie kiwa głową, yhmm skończ już gadać, bo mi się
kawał fajny przypomniał, tylko naprawdę wpatruje się w twoje oczy i chce dać do
zrozumienia, że bardzo cię kocha i chce poczuć to co ty czujesz. Związek,
praca, hobby, natura, ludzie, pasja, zdrowie-aż chce się żyć jak się to docenia
codziennie!
Komentarze
Prześlij komentarz