Bob miał ciężki miesiąc. Żona postanowiła wziąć się za niego
i pomagała mu schudnąć. Współpracownicy z jakiejś okazji urządzili mu kawał, i
zamiast rzędu niebieskich koszul gotowych do przebrania, miał wszystkie
pokolorowane na różowo. Zapewne włożyli do pralki różowe majtki którejś z
dziewczyn swoich kompanów. W tym okresie, który do łatwych nie należał –
cierpliwe znoszenie upokorzeń, podejmowanie ciężkich i wymagających zleceń w
pracy, ciągłe docieranie się z żoną, która niczego mu nie ułatwiała, radzenie
sobie z niesfornymi dziećmi w różnym wieku, szukanie w sobie siły i motywacji
do ćwiczeń, które miały pomóc mu w zrzuceniu „małego bob’a”, jakim był jego
brzuch – dostał zawiadomienie, że ma ratować człowieka przed samobójstwem.
Kiedy doczłapał się na 11. piętro budynku oraz wszedł na
dach, zobaczył zwykłego ubranego w jeansy i biały podkoszulek na ramiączkach,
dobrze zbudowanego czterdziestoparolatka. Stał przy krawędzi na murku i
wydawało się jakby wrósł w budynek. Bob szybko obliczył, że mogą być w tym
samym wieku (jeśli stojący przed Bobem mężczyzna dba o siebie i wygląda jakby
skończył 35 lat, a on nie dbając o siebie i wyglądając starzej, razem średnią
osiągają podobną).
-Hej przyjacielu!-zawołał Bob.
-Czekałem na ciebie, Bob.
-Skoro znasz moje imię-przełknął ciężko ślinę w nadziei, że
uspokoi kołatające serce, dyszący oddech i stres zaciskający gardło. Kurcze
blade! Chodzi o niedoszłego samobójcę!-to może powiesz jak ty się nazywasz?
Może podejdziesz bliżej mnie, będzie nam się łatwiej rozmawiało. Co ty na to
przyjacielu?
-Nie nazywaj mnie swoim przyjacielem. Jestem Chris.
Zadzwoniłem do ciebie, bo przypadek sprawiał, że często właśnie ty
przyjeżdżałeś interweniować w sprawie bijatyk jakie urządzał w moim rodzinnym
domu mój ojciec. Pamiętasz Nolanów?
-Od razu wiedziałem, że to ty, poznałem cię od razu po
profilu-skłamał.
-Dobra już, dobra. Chodzi mi o to, że pamiętam cię, jak
byłeś młodym funkcjonariuszem. I przeżyłeś możliwie najnudniej swoje życie. Ja
postanowiłem przeżyć swoje życie możliwie najlepiej. Mieć wszystko co mi się
zamarzy. W wieku 26 lat zostałem członkiem zarządu Spółki…
-Zaraz, zaraz-przerwał mu z taktem i wyczuciem pociągu
wjeżdżającego na parę rozmawiających ze sobą ślimaków-przepraszam bardzo, ale
mógłbyś usiąść chociaż na tym murku?
Po pogodzeniu się z tym warunkiem rozmowy i przerwaną,
porywającą przemową, Chris wznowił temat:
-No więc, byłem członkiem zarządu Spółki FIS-ef aj es wypowiedział
z nabożną czcią-w tym czasie spotykałem się z różnymi kobietami. Uprawiałem kulturystykę
i spędzałem wolny czas na zupełnie innym poziomie niż Ty siedząc po pracy z
piwem przed telewizorem. Na studiach byłem najlepszy na roku. Potem byłem
najlepszym na rekrutacjach i podejmowałem możliwie najlepsze dla mnie decyzje.
Rozumiesz? Później zaczęła się moja przygoda ze sportem. Zacząłem jeździć na
wybrzeże i zacięcie trenować windsurfing. Pływałem na desce tak długo, aż
dostałem się do finałów mistrzostw świata. I wtedy doznałem kontuzji-podciągnął
nogawkę i pokazał szramy na kolanie-operowali mnie najlepsi specjaliści na
świecie tutaj, w Bostonie.
-Ok, pewnie dlatego nie musisz chodzić o kuli. I co było
dalej, Chris? Zaciekawiłeś mnie, jak zakończył się konkurs. Wygrałeś?
Zdziwiony reakcją policjanta, postanowił kontynuować wywód.
-Niestety, nie mogłem być na rozdaniu nagród. Za mój wyczyn
dostałem złoto, byłem w tej chwili najlepszym surferem na świecie… zresztą co
ty możesz wiedzieć. Jesteś co najwyżej najszybszym prosiaczkiem wcinającym
pączki.
-A żebyś wiedział-wykrzyknął Bob-i wcale nie jest mi z tym
źle-zarechotał.
-I dlatego cię wezwałem-spuścił głowę-widzisz, zdobyłem
prawie wszystko. Miałem piękną, mądrą żonę, którą zdradziłem z jeszcze
mądrzejszą i jeszcze piękniejszą kobietą. Miałem 2 małżeństwa, roztrwoniłem na
pasję, kurorty, i odnowę biologiczną łącznie około 2 milionów dolarów. Mam
mieszkanie tyle samo warte. Wszystko to, co mam teraz-przerwał. Najpierw cicho
się zaśmiał, później nastała chwila ciszy, aż nagle zaczął głośno zanosić się
od śmiechu.
-Chris, zgubiłem gdzieś ten żart, mógłbyś powtórzyć?
-To wszystko jest dla mnie warte tyle samo, co wysrasz z
tego konkursu z pączkami! To wszystko, całe moje życie, jest beznadziejnym
kawałem, w tym jest żart!
-Ta świadomość sprawia, że chcesz się zabić?!-wykrzyknął
ochrypłym głosem Bob myśląc, że w tle gra dramatyczna muzyka i to jest
zachowanie, jakiego świat teraz od niego oczekuje.
-To nie świadomość, że pieniądze szczęścia nie dają mnie
dobija. Odbiera całą pasję życia taka świadomość, że istnieje na świecie Bob,
który obija się całe życie, nic nie osiąga, a jest bardziej szczęśliwy ode mnie.
Ode mnie, który ma wszystko. I zaraz wszystko straci, chyba że…
-No co?-Zaszeptał Bob. Poczuł, że zaczyna padać deszcz. Robi
się dramatycznie.
-Powiedz mi, jak być takim głupim i szczęśliwym człowiekiem jak
ty Bob. Zdradź mi tajemnicę szczęścia w życiu.
Bob najpierw podrapał się nerwowo po czubku głowy czapką,
którą do tej pory nosił. Potem poprawił ją starannie i zaczął coś mamrotać pod
nosem.
-Co mówisz Bob?-zszedł z murka, żeby podejść trochę bliżej.
Bob jakby specjalnie daleko stał, żeby nie widzieć tak dużo, jak widział z
krawędzi Chris. W tym czasie Bob dalej mruczał coś pod nosem-Nie igraj ze mną,
bo skoczę Bob!
-Ok, dobra! Mam układ. Ja ci powiem, jeśli zejdziesz piętro
niżej.
-Stary, nic nie kumasz. Nawet jeśli mnie teraz zgarniesz i
zakujesz w celi, to tam znajdę sposób, żeby się zabić.
-Szczęście to droga Chris. Nie cel. Cel sprawia radość, bracie,
wiesz? Ale szczęście to ta droga do doskonałości, do osiągnięcia czegoś w życiu.
Sama droga to szczęście! Radzenie sobie z przeciwnościami. A ty to wszystko
ominąłeś i zgarniałeś profity z życia. Rozumiesz?-mówił to przez łzy. Wiedział,
że taka odpowiedź wcale nie da żadnego rezultatu. Poczuł bezradność jakby
przyszło mu tłumaczyć dwulatkowi usuwanie niewymierności z mianownika. Jakby to
co chciał przekazać było tak trudne do wytłumaczenia, że potraktuje go jak
wariata.
-Nie chcę mieć wszystkiego i czuć się nikim-odpowiedział
Chris.
W głębi serca Bob nie czuł się ani trochę szczęśliwy. Zawsze
chciał życia Chrisa…
Komentarze
Prześlij komentarz