ODCINEK II
ZAPACH
Na początku był zapach. Unikalna cecha każdej osoby.
Podobno ludzi łączą właśnie feromony jakie wydziela każdy człowiek. I nie ma
nic w miłości ze zgodności charakterów a jedynie chemia – czyste uwielbienie
zapachu drugiej osoby. Stąd wszystkie nieszczęśliwe związki, bo jeden z
partnerów zapatrzony jest w tą jedyną – zapach z marzeń, łaskoczący każdy
element ciała i wprawiający w stan błogości – kiedy dla drugiej strony to
raczej smród, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć. Nie zaiskrzy jak nie
ma uwielbienia dla zapachu. 'Zapach kobiety' podobno potrafią wyczuć ludzie
z ograniczonym węchem, a nawet go pozbawieni w całości.
Jak było z tobą?
Chodziłem za tobą jakbyś w ręku trzymała zawsze ciepłe gofry. W twym zapachu
była odrobina słodyczy. Ciasteczkowy posmak zostawał na podniebieniu na długo
jak przeszłaś. I to nie były perfumy. To była kombinacja wszystkich twoich
zapachów – twój zapach bazowy, płyn do kąpieli, zapach mieszkania w którym
żyjesz, płyn do płukania ubrań, zapach jaki wydzielasz kiedy śpisz, pot podczas
spaceru z tramwaju do pracy i spowrotem, antyperspirant i w końcu precyzyjnie
dobrane perfumy. Wtedy, w klubie, kiedy wpadłem na ciebie bez problemu
rozpoznałem twój zapach – unikalny pomimo smrodu dookoła. Mój wewnętrzny nos
rozbudził do życia wszystkie nerwy, i spiął pośladki, wyprostował kręgosłup,
wypiął klatkę, naciągnął ścięgna twarzy by uśmiechnąć się do ciebie tak jak
lubiłaś.
Czy to była miłość?
Ciężko mi o tym mówić, nie wiem czym ona jest. Szedłem
wprost w twoje ramiona by móc się przytulić i obracać dookoła siebie. Wzajemna
walka o uwagę drugiej strony, pływanie pośród pijanego społeczeństwa. Dotyk. Emocje wyrzucane w ruchach ciała, w rytm ulubionych utworów. Wewnętrzna
błogość, bo jesteś obok. Bo mój nos podtrzymuje serce na odpowiednim tempie. Bo
podgrzewasz temperaturę ciała, aby cały czas mi się chciało. Dotyk dłoni
pozostawiał jakby piętna, a wszystkimi zmysłami chciałem te emocje zapamiętać.
Brnąłem we własnych doznaniach niezastanawiając się co ty masz w głowie – nie
uwzględniając twojego zdania, tego, że przecież ty możesz nie chcieć. Ale może
nie wydzielałabyś tego zapachu, który mnie obezwładnił, i za którym ślepo
podążałem, gdybyś właśnie tego nie chciała? Zbliżałem swoją twarz do twojej i
czułem, że zanurzam się w najpiękniejszym śnie.
Na myśl o tych zbliżeniach chce mi się teraz jechać do
ciebie, wykopać cię z grobu i mieć nadzieję, że robaki nie zjadają teraz
twojego ciała. Zostało mi tylko wspomnienie. Twój zapach, który trzymam na
swetrze, po który miałaś wrócić później. Nie wróciłaś. Już nigdy więcej cię nie
ujrzałem. Został zapach.
Komentarze
Prześlij komentarz